Dlaczego boimy się przyznać, że potrzebujemy pomocy?
Jeszcze do niedawna terapia była tematem tabu, a przyznanie się do korzystania z pomocy psychologa budziło wstyd i lęk przed oceną. Choć świadomość na temat zdrowia psychicznego rośnie, wciąż wielu ludzi obawia się reakcji otoczenia i nie chce przyznać, że zmaga się z problemami. Dlaczego wstydzimy się szukać wsparcia i jak możemy przełamać ten opór?
Prawie ⅓ Polaków czuje się bezradnych
Dane zgromadzone przez Centrum Psychoterapii Pokonaj Lęk przynoszą niepokojące wnioski na temat zdrowia psychicznego Polaków.
- Co czwarty Polak cierpiał przynajmniej raz w życiu na jakieś zaburzenie psychiczne, a niemal 8% z nas w ostatnich 12 miesiącach.
- 27% Polaków czuje się bezradnych.
- Depresji doświadczyło prawie 5% Polaków.
- Ponad ⅓ Polek i Polaków boi się o swoje zdrowie psychiczne.
Takie statystyki nie napawają optymizmem, a mimo wszystko dla wielu osób terapia pozostaje tematem tabu. A czemu tak się dzieje?
Wstyd wdrukowany w kulturę
Od dziecka uczymy się, że powinniśmy być silni, radzić sobie sami i nie okazywać słabości. W wielu kulturach – w tym także w polskiej – pokutuje przekonanie, że proszenie o pomoc to oznaka porażki. Starsze pokolenia często wychowywano w duchu „zaciskania zębów” i „nieuzewnętrzniania się”, co sprawia, że temat terapii nadal budzi opór. W efekcie wstyd przed skorzystaniem z pomocy psychologa staje się dziedzictwem przekazywanym z pokolenia na pokolenie – nieświadomie, ale skutecznie. Nawet dziś, w dobie większej otwartości, wiele osób obawia się, że przyznanie się do problemów podważy ich wartość w oczach innych. W końcu od dziecka jesteśmy nagradzani, gdy pozostajemy dzielni, radzimy sobie w każdej sytuacji. Za wzór stawiane są dzieci, które nie płaczą, nie wstydzą się, nie okazują nadmiernie emocji, ale też nigdy nie są smutne. I to przenosi się na nasze dorosłe życie.

Strach przed oceną
Decyzja o podjęciu terapii to dla wielu osób nie tylko osobista walka, ale także obawa przed tym, „co ludzie powiedzą”. Rodzina może reagować niedowierzaniem, przyjaciele bagatelizować problem, a w pracy pojawia się strach przed łatką „słabszego”. Popkultura przez lata utrwalała stereotypy – w filmach czy serialach osoby chodzące na terapię często przedstawiano jako niestabilne, co tylko potęgowało społeczne uprzedzenia. Nic dziwnego, że wielu ludzi ukrywa fakt, że korzysta z pomocy specjalisty – zamiast mówić, że idą na sesję terapeutyczną, mówią, że mają „spotkanie” lub „sprawę do załatwienia”. Strach przed oceną sprawia, że zamiast otwarcie dbać o swoje zdrowie psychiczne, szukają sposobów, by robić to w ukryciu.
Strach przed konfrontacją z własnymi problemami
Czasem to nie opinia innych, ale własny lęk powstrzymuje nas przed sięgnięciem po pomoc. Terapia oznacza konfrontację z trudnymi emocjami, bolesnymi wspomnieniami i niewygodnymi prawdami o sobie samym. To moment, w którym przestajemy udawać, że „wszystko jest w porządku” i zaczynamy mierzyć się z tym, co przez lata spychaliśmy na margines świadomości. Nie jest to łatwe – wielu ludzi woli żyć w iluzji, że problem sam się rozwiąże, niż otworzyć drzwi do zmian, które mogą być bolesne, ale konieczne. Paradoksalnie, to właśnie strach przed cierpieniem sprawia, że tkwimy w miejscu, zamiast szukać drogi do lepszego życia.
Często odkładamy terapię, bo boimy się tego, co możemy odkryć – czy to niewyleczone traumy z dzieciństwa, toksyczne schematy relacji, czy ukryte lęki, które kierują naszym życiem. Ktoś, kto latami uciekał w pracę, może zdać sobie sprawę, że tak naprawdę boi się samotności. Ktoś inny, kto unika konfliktów, może odkryć, że w dzieciństwie nauczono go tłumić własne emocje, by nie sprawiać problemów. Jeszcze ktoś inny może dojść do wniosku, że jego perfekcjonizm nie jest ambicją, lecz głęboko zakorzenionym lękiem przed odrzuceniem. Terapia to proces, który wymaga odwagi – ale właśnie ta konfrontacja daje szansę na prawdziwą zmianę.
Mechanizmy obronne: zaprzeczanie
Zaprzeczanie to jeden z najczęstszych mechanizmów obronnych, który sprawia, że odsuwamy terapię na później – czasem na lata. Mówimy sobie: „Przecież inni mają gorzej”, „To tylko gorszy okres”, „Samo przejdzie”. Ktoś, kto zmaga się z ciągłym stresem i bezsennością, może tłumaczyć to przemęczeniem w pracy, zamiast dostrzec, że jego organizm wysyła sygnały alarmowe. Osoba tkwiąca w toksycznym związku może wmawiać sobie, że „tak wygląda miłość”, choć w głębi duszy czuje, że coś jest nie tak. Ktoś, kto od lat unika bliskich relacji, może powtarzać, że „po prostu lubi niezależność”, choć tak naprawdę boi się odrzucenia. Zaprzeczanie daje chwilową ulgę, ale na dłuższą metę tylko pogłębia problem. Terapia zmusza do spojrzenia prawdzie w oczy – i choć to bywa trudne, to pierwszy krok do realnej zmiany.
Mechanizmy obronne: racjonalizacja
Racjonalizacja to sprytny mechanizm obronny, który pozwala nam znaleźć „logiczne” usprawiedliwienie dla tego, co w rzeczywistości jest problemem. Zamiast przyznać, że potrzebujemy pomocy, przekonujemy siebie, że terapia jest „przereklamowana” albo „nie dla nas”. Ktoś, kto zmaga się z ciągłym napięciem, może mówić: „Ja po prostu lepiej funkcjonuję pod presją”, choć w rzeczywistości jego organizm jest na skraju wyczerpania. Osoba, która unika rozmów o swoich emocjach, może stwierdzić: „Nie ma sensu się rozwodzić nad przeszłością, lepiej iść do przodu”, choć nierozwiązane problemy odbijają się na jej relacjach. Ktoś, kto nie chce się przyznać do depresji, może tłumaczyć sobie: „Każdy czasem ma gorszy dzień”, mimo że od miesięcy nie potrafi znaleźć radości w codziennym życiu. Racjonalizacja pomaga nam unikać trudnych emocji, ale jednocześnie oddala nas od prawdziwych rozwiązań. Terapia to moment, w którym przestajemy szukać wymówek i zaczynamy działać.
Lęk przed zmianą
Zmiana bywa przerażająca, nawet jeśli wiemy, że jest nam potrzebna. Często wolimy tkwić w znajomym, choć bolesnym schemacie, niż wejść w nieznane. Osoba, która od lat zmaga się z lękiem społecznym, może bać się, że terapia zmusi ją do wychodzenia ze strefy komfortu i konfrontacji z ludźmi. Ktoś w toksycznym związku może obawiać się, że jeśli zacznie pracować nad sobą, dostrzeże, że powinien odejść – a ta perspektywa przeraża bardziej niż cierpienie, do którego już przywykł. Nawet osoby borykające się z depresją mogą bać się poprawy, bo smutek i apatia stały się ich codziennością, czymś przewidywalnym. Paradoksalnie, często łatwiej znosić znane cierpienie niż ryzykować nieznaną przyszłość. Terapia jest jednak dowodem na to, że zmiana, choć trudna, może prowadzić do lepszego życia. Tylko że na to trzeba dać sobie szansę.
Bolesne wychodzenie ze strefy komfortu
Wychodzenie ze strefy komfortu rzadko bywa przyjemne – zwłaszcza gdy oznacza mierzenie się z własnymi słabościami. Terapia to nie tylko rozmowa, ale czasem także zmiana sposobu myślenia, nawyków i relacji, które wydawały się stałe. Osoba, która przez lata tłumiła emocje, może poczuć się przytłoczona, gdy nagle zacznie je dopuszczać do siebie. Ktoś, kto zawsze unikał konfrontacji, może stanąć przed zadaniem postawienia granic – i choć to dla niego nowość, początkowo będzie się czuł winny, że mówi „nie”. Inny pacjent, który latami ukrywał swoje problemy za pracoholizmem, może na terapii usłyszeć, że musi zwolnić – co dla niego będzie brzmiało jak recepta na porażkę. Zmiana bywa bolesna, ale to właśnie ten dyskomfort oznacza, że coś się dzieje – że przestajemy tkwić w miejscu i robimy krok w stronę lepszego życia.
Ilu Polaków dba o zdrowie psychiczne?
Komunikat z badań CBOS pokazuje, że Polacy się stresują: 94% z nas doświadcza sytuacji stresowych. Ponad 22% dorosłych deklaruje, że ma z nimi do czynienia codziennie! Czy to jednak przekłada się na dbanie o zdrowie psychiczne, szukanie metod relaksacyjnych? Niekoniecznie.
8% ankietowanych zadeklarowało uczestnictwo w jakiejś grupie wsparcia, warsztatach rozwoju osobistego lub psychoterapii. Tylko 3% robi to co najmniej raz w tygodniu, a 4% minimum kilka razy w roku. Czy więc chętniej korzystamy z dostępnych w domu, za darmo technik relaksacyjnych? Tak, ale również nie jest to powszechne. Z technik niwelujących stres i medytacji korzysta 14% badanych, ale tylko 2% robi to codziennie. 5% znajduje czas, żeby stosować te techniki minimum raz w tygodniu. To, co może napawać optymizmem to częstotliwość spacerów, czyli najprostszej formy aktywności fizycznej i relaksu. 35% ankietowanych twierdzi, że spaceruje codziennie.
Wniosek? Dużo się stresujemy. Ale czy równie dużo robimy, żeby lepiej sobie z tym napięciem radzić? To już niekoniecznie.
Terapia jest normalna
Terapia to coś, co powinniśmy traktować tak samo normalnie, jak wizytę u lekarza czy dentysty – ale wciąż wielu z nas ma z tym problem. Zamiast mówić „idę do psychologa”, wolimy używać eufemizmów, jak „mam coś do załatwienia”. A przecież nie ma nic dziwnego w tym, że potrzebujemy pomocy, kiedy życie stawia przed nami trudne wyzwania. Czy to stres w pracy, kłopoty w relacjach, czy walka z lękami – każdy z nas może zmagać się z emocjami, które czasem wymagają wsparcia z zewnątrz.
Przykład? Michael Phelps, 23-krotny mistrz olimpijski, 26-krotny mistrz świata, mistrz świata na krótkim basenie, wielokrotny rekordzista świata. Mogłoby się wydawać, że jest synonimem „silnego człowieka”, w końcu sport kształtuje charakter. Tymczasem otwarcie mówił o swojej depresji, lękach, terapii, problemach z alkoholem. Takie problemy mogą spotkać każdego. Nikt chyba nie uważa, że to wstyd udać się do lekarza z kaszlem, złamaniem albo wrzodami żołądka. A chorować może nie tylko nasze ciało, ale też psychika.

Pierwsza wizyta u psychoterapeuty
Pierwsza wizyta u psychoterapeuty często budzi lęk – nie wiemy, czego się spodziewać, a obawy przed nieznanym potrafią paraliżować. Warto jednak pamiętać, że to spotkanie ma na celu zbudowanie zaufania i poznanie twoich potrzeb. Zwykle rozpoczyna się od rozmowy o tym, co cię sprowadza – terapeuta zapyta o twoje emocje, trudności, relacje i przeszłość, ale nigdy nie będzie naciskał, byś mówił o czymś, na co nie jesteś gotowy. Często przychodzi moment, w którym czujesz się trochę niekomfortowo – to naturalne, gdy zaczynasz otwierać się przed obcą osobą. Terapeuta pomoże ci zrozumieć, jak chcesz pracować, jakie masz oczekiwania i co chciałbyś zmienić. Choć pierwsze spotkanie może być pełne pytań, to ma na celu jedynie stworzenie przestrzeni do dalszej pracy – żadnej oceny, żadnych szybkich rozwiązań. Ważne jest, byś poczuł się zrozumiany i bezpieczny w tej przestrzeni.
Czy ten wstyd da się przełamać?
Przełamanie wstydu związanego z terapią to proces, który wymaga czasu, ale jest jak najbardziej możliwy. Współczesna kultura stopniowo przestaje traktować pomoc psychologiczną jako coś, czego należy się wstydzić. Coraz więcej osób – od celebrytów po zwykłych ludzi – otwarcie mówi o swoich doświadczeniach z terapią, co daje nadzieję i inspirację innym.
Ważne jest, by zrozumieć, że dbanie o swoje zdrowie psychiczne nie jest oznaką słabości, ale odwagi. Z każdym dniem, w miarę jak zaczynamy rozmawiać o emocjach i problemach, przełamujemy ten wstyd.
Jeśli potrafimy przyznać się do bólu ciała, dlaczego nie mielibyśmy otwarcie mówić o problemach psychicznych? Terapia jest nie tylko normalna – jest kluczem do lepszego, zdrowszego życia.
Źródła
- Centrum Psychoterapii Pokonaj Lęk: https://pokonajlek.pl/.
- Zdrowie i zachowania prozdrowotne Polaków. Komunikat z Badań Nr 89/2024, CBOS, wrzesień 2024.