Square Clock Streamline Icon: https://streamlinehq.com

Pn - Pt: 8:00 – 16:00

Mail Send Envelope Streamline Icon: https://streamlinehq.com
Phone Circle Streamline Icon: https://streamlinehq.com
Delete Square Streamline Icon: https://streamlinehq.com
Tailless Line Arrow Left Square Streamline Icon: https://streamlinehq.com
Jak dziś być mężczyzną?

Od miłego chłopca i twardziela do Mężczyzny 2.0

Rozwody, nieudane relacje, ucieczka od odpowiedzialności, manipulacje zamiast autentyczności – to tylko niektóre z tematów, które poruszyliśmy w szczerej rozmowie z Marcinem Wąsikiem. W jakiej kondycji są współcześni mężczyźni? Dlaczego tak często czują się niespełnieni? To rozmowa, która może wiele wyjaśnić – nie tylko mężczyznom.

Jakie zauważa Pan stereotypy na temat męskości? Jakie są najbardziej szkodliwe?

Stereotypy dzisiaj są dwa. Z jednej strony faceci nie radzą sobie z lękiem i próbują znaleźć sposoby, żeby ten lęk ominąć, żeby nie zarządzał ich życiem. Stosują dwie metody. Albo wchodzą w tzw. syndrom miłego faceta, czyli stają się tacy mili, grzeczni, uprzejmi i radzą sobie z tym lękiem przez ukrywanie siebie. Nie pokazują, jacy są naprawdę, stosują delikatne manipulacje różnego rodzaju. Próbują zasłużyć na akceptację kobiet, przez to, że chcą odróżnić się od takich klasycznych, szorstkich, trochę przemocowych mężczyzn. Używają czegoś, co nazywa się ukrytymi kontraktami, czyli np. nie są w stanie przyjść i poprosić kogoś o coś. Zamiast tego będą robić dla tej osoby różne rzeczy, o które nikt ich nie prosił, żeby ona weszła w jakiś rodzaj długu wdzięczności. Potem w zamian za to, co dali, wymagają tego, co chcieliby dostać. Autentyczny mężczyzna powinien po prostu przyjść, poprosić, powiedzieć, że jest to mu potrzebne i istotne dla niego. Albo spotkałby się z odmową, albo to dostał. Ci mili faceci nie radzą sobie z gniewem, nie wyrażają go wprost, nie stawiają granic, nie są konkretni ani wyraziści. Wyrażają złość w sposób pasywno-agresywny, przez uszczypliwości, złośliwości. 

Mężczyźni wchodzą w tzw. syndrom miłego faceta, czyli stają się mili, grzeczni, uprzejmi i radzą sobie z lękiem przez ukrywanie siebie. Nie pokazują, jacy są naprawdę, stosują delikatne manipulacje różnego rodzaju. Próbują zasłużyć na akceptację kobiet, przez to, że chcą odróżnić się od takich klasycznych, szorstkich, trochę przemocowych mężczyzn.

Jest też drugi rodzaj mężczyzn, przypominający naszych ojców i dziadków. Oni z tym samym lękiem radzą sobie w taki sposób, że chcą, żeby wszyscy się ich bali. Są przemocowi, ostrzy, próbują zyskać akceptację, szacunek przez generowanie lęku i strachu w innych ludziach. Przedstawiają się jako nieempatyczni, nieczuli, ich ma zawsze być na górze, zawsze chcą mieć rację. Nawet jeżeli ktoś im zwraca uwagę, że są niekonsekwentni czy nie mają racji, to z uporem maniaka będą bronić tego wizerunku, siłą, nie próbując na niego zasłużyć. 

To są z mojej perspektywy dwie strategie, jakie dzisiaj mężczyźni przyjmują, żeby przeżyć. Nie nazywałbym ich szkodliwymi. Zachowujemy się tak, jak potrafimy, nasze strategie powstały, bo próbowaliśmy sobie poradzić z naszym dzieciństwem. To było najlepsze, co umieliśmy wymyślić, żeby po prostu przetrwać. Tyle że one są nieskuteczne w dorosłym życiu, sprawiają, że cierpimy, ludzie nas nie rozumieją, nie możemy zbudować bliskich relacji. W tym sensie są dla nas szkodliwe.

W swojej pracy skupia się Pan też na trudnościach w relacjach. Jakie są największe problemy mężczyzn w relacjach partnerskich, rodzinnych, zawodowych?

Oba systemy, o których opowiedziałem, sprawiają, że nie tworzymy bliskich, intymnych relacji z ludźmi. Nie pokazujemy siebie w autentyczny sposób, budujemy nieczułość i ostrość, żeby nikt nas nie skrzywdził. Albo po prostu manipulujemy, jesteśmy nieautentyczni i ludzie nas nie szanują. Ci mili mężczyźni dają, dają, dają, a gdy potem nie dostają tego, czego by chcieli, wchodzą w rolę ofiary. Uważają, że wszyscy oszukują, wykorzystują, nadużywają, nie zwracając uwagi na to, że oni wygenerowali tę sytuację. 

A jak mężczyźni radzą sobie z odpowiedzialnością?

Dzisiaj mężczyźni tak naprawdę nie wiedzą, za co mają być odpowiedzialni. Ja ten stary typ nazywam „sukinsynami”, czyli takimi nieczułymi mężczyznami, którzy brali odpowiedzialność, żeby przynosić pieniądze do domu, zaspokajać potrzeby bytowe rodziny. Natomiast nie dawali poczucia bezpieczeństwa związanego ze zrozumieniem, ciepłem, troską, empatią.

Co ciekawe, mili faceci dają jeszcze mniej poczucia bezpieczeństwa. Ich partnerki często widzą, że to gra i ściema, że oni nie dotrzymują słowa, są niekonsekwentni, ukrywają swoje błędy, żeby nikt ich nie zauważył. Więc w sumie nie można im ufać, bo nie biorą do końca odpowiedzialności za swoje życie. 

Z drugiej strony mężczyźni często nie wiedzą, czego się dzisiaj od nich oczekuje, jest dużo sprzecznych informacji. Gdyby typowego faceta zapytać, na czym polega męska odpowiedzialność, to on nie wie, czy ma być miły, empatyczny i wyrozumiały, czy ma być stanowczy, silny i być ramieniem do oparcia. Czy ma przynosić pieniądze do domu, czy może niekoniecznie, bo jego partnerka przynosi więcej. Jest dzisiaj dużo nieporozumień i mężczyźni nie do końca rozumieją rolę, jaką mają odegrać. Skoro nie rozumieją, to trudno ją realizować.

Mężczyźni często nie wiedzą, czego się dzisiaj od nich oczekuje, jest dużo sprzecznych informacji. Gdyby typowego faceta zapytać, na czym polega męska odpowiedzialność, to on nie wie, czy ma być miły, empatyczny i wyrozumiały, czy ma być stanowczy, silny i być ramieniem do oparcia.

Na pewno to rozbudowany temat, ale czym dla Pana jest współczesna męskość? Ta pozytywna, a nie dysfunkcyjna dla mężczyzn.

Ja w swojej książce „Zintegrowana Męskość”, opisuję taką męskość. To nie jest złoty środek między tymi dwoma dysfunkcyjnymi sposobami funkcjonowania, bardziej Mężczyzna 2.0. To wejście na wyższy poziom, gdzie nie używamy manipulacji i gniewu do zarządzania lękiem. Uczymy się mieć kontakt z uczuciami, emocjami, mówić szczerze, co czujemy, myślimy, co się w nas dzieje, nie boimy się stawiać granic, opowiadać o naszych potrzebach i oczekiwaniach. Cały czas konfrontujemy sytuację, nie pozwalamy, aby pojawiały się niejasności, które zamiatamy pod dywan.

W momencie, gdy mężczyzna zaczyna tak funkcjonować, nie musi być przemocowy ani manipulować. Ten lęk się rozpuszcza, bo on jest autentyczny i reaguje na to, co się dzieje. Niekoniecznie będzie przez wszystkich lubiany, bo jest wyrazisty, konkretny i części ludzi to nie będzie odpowiadać. Na pewno jednak znajdzie otoczenie, które będzie to cenić, szanować i w którym będzie budował swoje życie.

Jak trafił Pan na drogę pracy z mężczyznami?

Dość szybko osiągnąłem sukces finansowy, zajmowałem się nieruchomościami. Uwierzyłem, że jak zarobię pieniądze, to będę szczęśliwy i wszystko się ułoży. Ale wcale nie byłem szczęśliwy, byłem przemęczony, przepracowany, moje relacje z ludźmi były na niskim poziomie. Tyle było stresu i zaangażowania w pracę, że nie wkładałem w relacje dużo energii. Odkryłem, że sukces finansowy to nie wszystko, chciałem uratować tę sytuację. Zająłem się duchowością, zacząłem dużo medytować, jeździć po świecie, spędzać czas w klasztorach. Myślałem, że połączenie sukcesu finansowego z duchowością załatwi ten temat. Okazało się, że duchowość wiele dała mi na różnych poziomach, ale medytacja nie leczy naszych traum relacyjnych, nie powoduje, że rozumiemy, o co chodzi w relacjach. Tak jak mówiłem wcześniej, przyjęliśmy jakieś strategie przetrwania w dzieciństwie. 

Jeśli nie pracujemy z umysłem, nie pójdziemy na terapię, ktoś nam tego nie pokaże, to nieświadomie używamy strategii z dzieciństwa w naszych dorosłych relacjach. I one zazwyczaj są mało skuteczne. Nawet jeśli ktoś nam pokaże, że działamy dysfunkcyjnie, to nie daje wyboru, bo nie mamy nowych, zdrowych nawyków. Zorientowałem się, że mnie to dotyczy, zająłem się pracą nad męskością, szukałem męskich mentorów, którzy prowadzą grupy i uczą tego właściwego sposobu funkcjonowania. Nauczyłem się tego i zobaczyłem, że to był brakujący element. Dopiero wtedy moje życie stało się kompletne, zacząłem funkcjonować na wszystkich głównych, istotnych dla mnie poziomach. Teraz prowadzę męskie grupy, uczę mężczyzn, jakie są zdrowe strategie funkcjonowania, jak zamienić te stare, dysfunkcyjne nawyki na nowe, które są skuteczniejsze, wydajniejsze, dają więcej radości i spełnienia. 

Jeśli nie pracujemy z umysłem, nie pójdziemy na terapię, ktoś nam tego nie pokaże, to nieświadomie używamy strategii z dzieciństwa w naszych dorosłych relacjach. I one zazwyczaj są mało skuteczne.

Na pewno każdy jest inny, ale co jest dla mężczyzn bodźcem, który sprawia, że trafiają do Pana? Co ich motywuje do zmiany i szukania pomocy?

Jak zwykle w życiu, cierpienie jest motywacją. Albo wypadek samochodowy, albo rozpada się rodzina, żona odchodzi, znajduje kochanka. Dzieje się coś, co ich nagle zatrzymuje, załamuje się coś, co było do tej pory. Z cierpienia rodzi się otwartość na nowe rzeczy. Spotykam dużo fajnych mężczyzn, którzy się starali, dbali, dużo pracowali, żeby rodzina była zadowolona. Nie zauważali w ogóle, jak bardzo zaniedbują inne potrzeby swoich partnerek. Wydawało im się, że wystarczy, że przynoszą pieniądze i załatwiają wszystkie ważne rzeczy. To narastało, narastało, kobiety coś im sugerowały, ale nie na tyle wyraziście, żeby to do nich dotarło. Potem budzi ich dramat, gdy w końcu odkrywają, że coś nie tak. Wtedy często wchodzą w rolę ofiary, mówią, że ona była zła, niewdzięczna. Potem trafiają na moją książkę, dzwonią i mówią, że już rozumieją, czemu ona odeszła, jakie błędy popełnili, jakie były zaniedbania. Chcą wykonać pracę, żeby przynajmniej w nowej relacji nie powielać tych samych błędów. 

Podsumowując naszą rozmowę: co chciałby Pan przekazać naszym czytelnikom? Co powinien wiedzieć każdy mężczyzna?

To, z czym najczęściej się spotykam i co utrudnia mężczyznom życie, to odpuszczenie prowadzenia w relacji. Kiedy pracuję z męskimi grupami i pytam chłopaków, ilu z was oddało prowadzenie w relacji żonie, to 80% mężczyzn się do tego przyznaje. Nie da się zbudować szczęśliwej, długotrwałej relacji, gdy mężczyzna odpuścił prowadzenie. Kobiety często nie mogą o to doprosić, dlatego decydują, jak będą żyć, układają to pod siebie. Potem ci faceci nie chcą wracać do domu, bo nie podoba im się to, jak żyją. Oni tego nie tworzą, oddają to komuś innemu. 

Kiedy pracuję z męskimi grupami i pytam chłopaków, ilu z was oddało prowadzenie w relacji żonie, to 80% mężczyzn się do tego przyznaje. Nie da się zbudować szczęśliwej, długotrwałej relacji, gdy mężczyzna odpuścił prowadzenie.

To najważniejsza wiedza, żeby mężczyźni od początku relacji nie odpuszczali, mieli pomysł na to, jak chcą żyć, na jakich zasadach, wartościach, jak wychowywać dzieci, w jakim systemie moralnym. Dobrze, jakby sobie wyobrazili, jak ich życie ma wyglądać za 5-10 lat i w przejrzysty sposób przedstawili to przyszłej partnerce. Fajnie, gdyby jej też to się podobało, mieli wspólne wartości.

Część mężczyzn nigdy tego nie robi, relacje są przypadkowe, potem okazuje się, że każdy chce czegoś innego, ludzie męczą się w tych związkach. To jest też wina mężczyzn, którzy nie przedstawiają jasnej wizji życia z nimi. Jeśli to robią, to wtedy kobieta ma wybór, może powiedzieć, czy jej się to podoba i chce wziąć w tym udział, czy nie. Mężczyźni często uważają, że kiedy spotkają kobietę, to zostawią wszystko na jej barkach, sami zajmą się firmą i jakoś to będzie. Z mojego doświadczenia wiem, że to kończy się rozwodami.

marcin wąsik
marcin wąsik

Marcin Wąsik

Ojciec, partner, biznesmen, jogin, mentor, szkoleniowiec. Od kilkunastu lat pomaga w pracy nad męskością i trudnościami w relacjach. Autor książki „Zintegrowana Męskość” i współautor bestsellera „Pokochaj swój umysł”. Pierwszy w Polsce licencjowany No More Mr. Nice Guy Coach. Prowadzi konsultacje indywidualne oraz Męskie Grupy Mocy.

marcin wąsik

Marcin Wąsik

Ojciec, partner, biznesmen, jogin, mentor, szkoleniowiec. Od kilkunastu lat pomaga w pracy nad męskością i trudnościami w relacjach. Autor książki „Zintegrowana Męskość” i współautor bestsellera „Pokochaj swój umysł”. Pierwszy w Polsce licencjowany No More Mr. Nice Guy Coach. Prowadzi konsultacje indywidualne oraz Męskie Grupy Mocy.

Czytaj inne artykuły z magazynu "Pewna Terapia"

Ośrodek terapii uzależnień to nie SPA – ośrodek Katharsis

Jak odpocząć, ale jednocześnie pracować nad sobą Ośrodek terapii uzależnień to nie pensjonat ani SPA – to miejsce, w którym zaczyna się prawdziwa walka o siebie. W Katharsis w Świątnikach [...]

Gdy długość trwania sporu w związku spada z 7 godzin do 7 minut

Czy konflikt w Twoim związku musi trwać długie godziny? A co, jeśli napięcie między dwojgiem ludzi można rozładować nie przez emocjonalne przeciąganie liny, ale dzięki świadomemu [...]

Nie musisz krzyczeć, żeby być słyszanym – rozmowa o prawdziwej asertywności

Czy można być asertywnym i wciąż empatycznym? Jak radzić sobie z poczuciem winy po odmowie albo z ironicznym uśmieszkiem kolegi z pracy? W tym szczerym i konkretnym wywiadzie Paula [...]